ŚWIĘTEJ RODZINY JEZUSA, MARYI I JÓZEFA

W dzisiejszą Niedzielę Świętej Rodziny, Pan Bóg stawia nam wiele wzorców do naśladowania. W pierwszym czytaniu usłyszeliśmy o Abramie, któremu Bóg obiecuje potomka, mimo podeszłego wieku. To Pan Bóg zaplanował dla niego przyszłość lepiej  „Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę”. W drugim natomiast czytaniu słyszymy: „Dzięki wierze […] Sara otrzymała moc poczęcia.” oraz „Dzięki wierze Abraham wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka.”. Wreszcie Ewangelia podaje Symeona i Annę, którzy z wiarą każdego dnia czekali na przyjście Zbawiciela. Widzimy zatem, że wszystkie te postacie łączy wiara.

Wiara jest bardzo ważna w naszym życiu, szczególnie jeśli przekazujemy ją dalej, kolejnym pokoleniom. Bez wiary nie da się żyć, bo człowiek mimo szukania odpowiedzi na wiele pytań, po prostu ich nie znajdzie. Nie można istnieć bez wiary, trzeba w czymś lub w kimś pokładać ufność. Dzisiaj niestety obserwujemy zagubienie wiary. Szczególnie widać to wśród dzieci i młodzieży, ale nawet dorośli zadają sobie pytania, co się dzieje, że inni odchodzą od Kościoła, od wiary w Boga. Oczywiście nieraz tłumaczymy innym na siłę, że można żyć bez wiary, bez Boga, ale przyjdzie moment i „jak trwoga, to do Boga”. Ale w naszym życiu nie o to chodzi, żeby innych straszyć, lecz by dzielić się wiarą, wspólnie jej szukać, dawać przykład, a to nie jest łatwe.

Dlaczego dziś ludzie dorośli, dzieci czy młodzież nie mają wiary lub mają ją bardzo słabą? Bo przekazuje się wszystko, tylko nie wiarę. Próbuje się tłumaczyć dzieci, młodzież, nie tylko ich zachowania, ale nawet usprawiedliwia się grzech na zasadzie „jakoś to będzie”. Daje się wiele rzeczy materialnych, to co najlepsze, markowe.

Następuje konsumpcja, gromadzenie oraz oderwanie od rzeczywistości. Im więcej się ma, tym więcej się pragnie. Zaczynamy uciekać od wykonywania zwyczajnych obowiązków, szukamy rozrywki, zabawy. Nagle dochodzi do tego, że człowiek jest już nie tyle, co nakarmiony, ale przesycony tym wszystkim i nagle zadaje sobie pytanie: “po co to wszystko?”. Zaczyna pojawiać się bezsens posiadania, życia, relacji, następuje zagubienie, próba szukania odpowiedzi i nagle człowiek zdaje sobie sprawę, że w nic nie wierzy, bo nie ma sensu, a to z kolei prowadzi do odrzucenia wszelkich wartości. Człowiek zaczyna odczuwać lęk, boi się o siebie, o najbliższych, o przyszłość. Ulega wszelkim zachciankom, próbuje szukać tego, co zagłuszy wewnętrzny lęk, często tracąc swoją godność, bo popada w uzależnienia, a niektórzy nawet targając się na swoje życie.

Jak zatem uzdrowić wiarę? Jest tylko jedno lekarstwo: upaść na kolana. Pewnie nieraz to robimy, modląc się za swoje dzieci, najbliższych, niejednokrotnie nawet płacząc. Natomiast, jeśli robimy to od czasu do czasu, to czy można mówić o silnej wierze, takiej, że inni mogą się jej od nas uczyć?

Wiara wymaga poświęcenia, cierpienia, a nawet ofiary – jak w przypadku Abrahama czy codziennej modlitwy w świątyni prorokini Anny. A jeśli mimo to czujemy się bezradni, to trzeba uklęknąć i modlić się tak, jak robił to święty Piotr: “Panie, przymnóż nam wiary”.

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*