III NIEDZIELA ADWENTU – Gaudete et Sapientia

W dniu 17 grudnia każdego roku rozpoczynamy okres bardziej intensywnego i bezpośredniego przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. Już za tydzień przypada IV Niedziela Adwentu a jednocześnie 24 grudnia, a więc ostatni dzień Adwentu i zarazem wigilia Bożego Narodzenia. I w tych właśnie dniach liturgia Słowa przypomina nam jakby w skrócie to oczekiwanie, jakie przeżywała Ludzkość oczekując nadejścia Mesjasza.

Dzisiaj Jan mówi o tym oczekiwaniu. Jan mówi o „dawaniu świadectwa”, co w kontekście chrześcijańskim sugeruje nie tylko osobistą wiedzę z pierwszej ręki, lecz także wystawienie na ryzyko wszystkiego, czym się jest i co się posiada.

Żydzi posyłają do Jana z pytaniem, czy jest on – albo czy myśli, że jest – jedną z tych postaci, których spodziewano się na końcu czasów. Jan Chrzciciel otwarcie wyznaje: Nie jestem Mesjaszem, zbawicielem obiecanym przez Boga. Wysłannicy z Jerozolimy pytają zatem: „Czy jesteś Eliaszem?”. Niektóre biblijne proroctwa głosiły, że prorok Eliasz powróci przed nadejściem końca czasów, by ocalić lud, ukarać grzeszników. Jan Chrzciciel zaprzecza, że jest prorokiem Eliaszem; ale u synoptyków Jezus wypowiada się o nim jako o Eliaszu (Mt 17, 11-13) w tym sensie, że Jan Chrzciciel działa „w duchu i mocy Eliasza”. Jan Chrzciciel zaprzecza także, że jest prorokiem.

Gdy wysłannicy proszą Jana Chrzciciela, by sam siebie określił, on odpowiada słowami, które w Izraelu porywają wiele serc: „Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz”. Jan Chrzciciel przywołuje pierwsze wersety z Iz 40. Ten tekst jest cytowany w zwojach znad Morza Martwego jako wyraz tęsknoty za „pociechą Izraela” (Łk 2, 25) – nadziei, że Bóg wypełni swoje obietnice i ocali swój lud od kary przewidzianej przez przymierze. To, że Jan odnosi do siebie Iz 40, 3 oznacza, iż jest on zwiastunem nowego Wyjścia z Egiptu, który zapowiada, że Bóg już wkrótce wyzwoli swój lud z niewoli, jak to uczynił w czasach Mojżesza. Temat ten pojawił się w wielu proroctwach Starego Testamentu i był elementem żydowskich oczekiwań w czasach Jezusa. I rzeczywiście, profetyczni przywódcy gromadzili zwykle zwolenników na „pustyni”. Odnosząc te słowa do siebie, Jan Chrzciciel budzi w wielu sercach nadzieję na to, że obiecany czas zbawienia jest bliski.

Wysłannicy z Jerozolimy to nie tylko „kapłani i lewici”, lecz także faryzeusze. Ich pytanie: „Czemu zatem chrzcisz?”, jest poszukiwaniem podstaw władzy Jana Chrzciciela i powodu jego działalności. Jan Chrzciciel w odpowiedzi wskazuje na godność Tego, który idzie po nim, i zaznacza, że on sam jest mniej niż Jego niewolnikiem, któremu nie jest godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała (sandały swojego pana nosił niewolnik, Jan zatem stwierdza, że nie jest godzien być nawet niewolnikiem Chrystusa).

Spośród wielu rodzajów rytualnych obmyć, jakie istniały w czasach Jezusa, najważniejszym jednorazowym obrzędem był chrzest prozelitów. Poganie przyjmowali zwykle chrzest, gdy nawracali się na judaizm. Rytuał ten był powszechnie znany, wspomina o nim nawet grecki filozof Epiktet. Ryt zwany chrztem Jana ma bezpośredni związek z pokutą na odpuszczenie grzechów i różni się od rytu obmyć judaizmu, czy chrztu prozelitów. Chrzest Jana Chrzciciela miał ściśle określone zadanie, a mianowicie przygotować Naród Wybrany na przyjęcie Mesjasza.

Tego Mesjasza, który był obiecany zaraz po upadku w Raju! Można i trzeba powiedzieć, że jest to wielki plan Bożej Mądrości, Mądrości Najwyższego, która wszystko tak wspaniale urządziła i wszystkim doskonale kieruje. Stąd przed Ewangelią zanosiliśmy usilną prośbę do Boga: „Mądrości Najwyższego, która urządzasz wszystko mocno i łagodnie, przyjdź i naucz nas drogi roztropności”. Jest to pierwsza z tzw. większych antyfon, którą modli się Kościół, odmawiając w Liturgii Godzin Nieszpory.

Mamy więc podziwiać plan Bożej Mądrości, która przez całe wieki przygotowywała powoli ludzkość na przyjście Chrystusa. Do tej Bożej Mądrości zwracamy się również my, słabi i chwiejni ludzie, prosząc o nauczenie nas drogi roztropności, czyli inaczej mądrości. Zwracamy się do Boga, który jest samą Mądrością, który tak pięknie wszystko urządził, nie tylko w otaczającym nas świecie, ale zwłaszcza w odniesieniu do człowieka, który poprzez długie wieki prowadzi swoją wspaniałą świętą historię zbawienia – i prosimy, aby udzielił nam swojej mądrości, żeby nauczył nas chodzić właściwymi drogami. Prawdziwa bowiem mądrość wyraża się głównie we właściwym postępowaniu, we właściwej postawie moralnej. A tylko Bóg ma proste drogi, prowadzące bezbłędnie do celu przez Niego zamierzonego. Jeśli zatem chcemy dotrzeć do celu, który potrafi odkryć w jakimś zakresie już nasz rozum, a który w pełni odsłania przed nami objawienie, musimy od Boga zaczerpnąć prawdziwej mądrości. Jego mamy prosić, by nauczył nas drogi roztropności. Zawsze jest to aktualne, ale przypomina nam o tym Kościół w sposób szczególny w tych ostatnich dniach przygotowania adwentowego.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*