Bracie mój…
Siostro moja…
Stań dziś na progu.
Nie biegnij dalej, nie uciekaj w pośpiech codzienności. Zatrzymaj się i popatrz.
Przed tobą są drzwi.
Nie są ogromne, nie są złote. Nie lśnią splendorem pałacu ani blaskiem wielkiej katedry.
Są zwyczajne. Proste. Skromne.
A jednak — ciasne.
Tak ciasne, że nie przechodzą przez nie bagaże.
Nie da się przejść z workiem własnych ambicji, z torbą przywiązań, z plecakiem grzechów.
Nie przeniesiesz przez nie swoich masek, pozycji społecznej, tytułów, pieniędzy.
Nie przejdzie tam twoje „ja”, które zawsze chce być w centrum.
Nie zmieszczą się nieprzebaczone urazy, nieuleczone żale, nieodpuszczone winy.
Przejść można tylko samemu — nagim sercem, otwartą duszą, wolnym krokiem.
I oto paradoks: te ciasne drzwi nie prowadzą do zamknięcia.
One otwierają.
Za nimi jest ogromna przestrzeń.
Za nimi czeka szerokie serce Boga.
Serce, które pragnie wszystkich.
Serce, które nie zna granic ani narodów, ani języków, ani kolorów skóry, ani życiorysów.
Serce, które na krzyżu pękło, by nie było już Żyda ani Greka, mężczyzny ani kobiety, wierzącego od dziecka i tego, który dopiero dziś odważył się spojrzeć w stronę nieba.
Serce, które krwawi, by objąć i ciebie, i mnie, i tego, którego może dziś nie chcesz widzieć w raju.
Izajasz mówi dziś: „Przybędę, by zebrać wszystkie narody i języki.”
Zauważ: wszystkie.
Nie tylko pobożnych. Nie tylko „swoich”.
Także tych, którzy się pogubili.
Tych, którzy przeszli przez życie jak huragan, raniąc i siebie, i innych.
Tych, którzy zagubili wiarę, zdradzili miłość, zmarnowali dar.
Bóg pragnie zbawienia każdego.
Nie ma człowieka, którego On by nie pragnął.
Ale nie ma też innej drogi, jak ta ciasna brama.
Bo nie da się wejść do Królestwa niosąc w sercu nienawiść, egoizm, niesprawiedliwość.
Królestwo jest miłością — więc wejść można tylko miłując.
Nie da się przejść tam obłudą ani udawaniem.
Nie da się wślizgnąć tylnym wejściem ani „po znajomości”.
Bo Królestwo to prawda — a przez prawdę trzeba przejść nagim sercem.
Dlatego list do Hebrajczyków mówi o karceniu.
Nie po to, by Bóg cię upokorzył, by cię złamał, by cię zawstydził.
Ale po to, by cię nauczył chodzić prostą drogą.
By cię nauczył rezygnować z ciężarów, które w końcu cię zniszczą.
To nie kara — to terapia.
To nie zemsta — to ojcowska troska.
Bo ciasna brama wymaga wysiłku.
To nie jest autostrada sukcesu, szybka, gładka, szeroka.
To jest droga krzyża.
Droga, na której trzeba zrzucić ciężary, które wydają się niezbędne, a które tak naprawdę tylko przeszkadzają.
A im lżejsze serce — tym łatwiej się przechodzi.
Pytają Jezusa: „Czy tylko nieliczni będą zbawieni?”
On nie odpowiada wprost.
Bo Bóg nie liczy procentów.
Bóg liczy serca.
I marzy, by nie brakowało żadnego.
Ale Jezus mówi: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi.”
Nie mówi: „to będzie łatwe”.
Nie mówi: „wszyscy i tak wejdą, nie martwcie się”.
Mówi: „usiłujcie”. Walczcie. Starajcie się. Nie poddawajcie.
Bo w niebie nie wystarczy wspomnienie: „Jadaliśmy i piliśmy z Tobą.”
Nie wystarczy sama obecność na liturgii.
Nie wystarczy „byłem w Kościele”.
Potrzeba życia, które staje się Ewangelią.
Nie tylko na ustach — ale w rękach, które podnoszą innych.
Nie tylko w głowie — ale w oczach, które patrzą z miłością.
Nie tylko w książkach — ale w sercu, które uczy się przebaczać.
Bracie…
Siostro…
Nie bój się ciasnych drzwi.
To nie jest pułapka.
To nie jest ograniczenie.
To oczyszczenie.
To jak brama narodzin kiedy w bólu przychodzi na świat człowiek.
Tak przez ciasną bramę rodzi się człowiek nowy, dziecko Boga.
Człowiek, który zostawił za sobą maski, ciężary, urazy, a przeszedł z sercem wolnym.
A za tą bramą — szerokie serce Ojca.
Tam przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa.
Usiądą razem.
Święci i grzesznicy, którzy pozwolili się zbawić.
Ci, którzy płakali i ci, którzy się nawrócili.
Ci, których świat podziwiał i ci, których świat potępiał.
Bo Królestwo jest ucztą dla wszystkich, którzy przeszli przez ciasne drzwi miłości.
I wtedy okaże się, że pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi.
Że ci, o których nikt nie pomyślał, będą najbliżej Boga.
A ci, którzy sądzili, że „mają pewne miejsce”, będą zaskoczeni.
Bo Bóg nie patrzy na kolejkę.
Bóg patrzy na miłość.
Dlatego dziś — nie lękaj się wysiłku.
Nie lękaj się codziennych nawróceń.
Nie lękaj się, że droga jest wąska, wymagająca, ciasna.
Bo każdy twój krok ku ciasnym drzwiom to krok ku ogromnemu Sercu.
Każde twoje „tak” dla Ewangelii to szerzej otwarte ramiona Ojca.
Bracie…
Siostro…
Nie bój się.
Ciasna brama nie jest po to, by cię zatrzymać.
Jest po to, byś przeszedł do życia.
Do życia, które się nie kończy.
Do życia, które ma kształt otwartego Serca Boga.
Dodaj komentarz