XX Niedziela Zwykła

Była ciemność, ciemność cysterny…
Błoto pod stopami Jeremiasza.
Nie woda, nie światło, tylko błoto.
W dół spuszczono proroka,
który mówił prawdę – prawdę, której nikt nie chciał słyszeć.

Czyż nie tak czasem czujemy się my?
Zgnieceni własnym życiem, własnym lękiem, własnym błotem…
Czyż nie jest nam czasem dane w ciszy i samotności doznać upadku?
I czekać… na pomoc, która przyjdzie z nieoczekiwanej strony.

Ebedmelek wychodzi z domu królewskiego.
Patrzy na Jeremiasza, widzi jego los, i woła do króla:
„Panie mój, królu! Źle zrobili ci ludzie… Prorok umrze!” A przecież mówił prawdę! Nie wygodną ale prawdę! Mało przecież to przez niego przemówił do nas sam Bóg! Ale taki już los proroków!

Król jednak rozkazuje: „Weź trzech ludzi i wyciągnij Jeremiasza”.

Bo Bóg nie opuszcza nawet tych, których świat skazuje na samotność.
Bóg czuwa.
Bóg wzywa do wierności.
Bóg przychodzi, gdy człowiek trwa.

I my też mamy swoje cysterny.
Nasze miejsca ciemne, nasze momenty upadku…
I Bóg przychodzi – czasem przez ludzi, czasem przez własne serce,
czasem przez słowo, które dotyka i podnosi.

W II czytaniu z Listu do Hebrajczyków słyszymy:
„Zrzucając wszelki ciężar, a przede wszystkim grzech, który nas zwodzi, biegnijmy wytrwale w wyznaczonych nam zawodach”.

Nie biegniesz sam.
Nie dźwigasz samego ciężaru.
Chrystus biegnie przed tobą,
Chrystus przeciera drogę,
Chrystus uczy wierności, nawet gdy droga trudna, a każdy krok bolesny.

A co z ogniem, o którym mówi Ewangelia?
„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię… Przyszedłem rozłam, nie pokój”.
Nie po to, aby niszczyć, ale aby rozdzielić to, co fałszywe od tego prawdziwego.
Aby pokazać, gdzie wierność jest prawdziwa.
Bo wierność Bogu czasem oznacza konflikt, sprzeciw wobec tego, co wygodne, wobec tego, co popularne, wobec tego, co bezpieczne.

Pięcioro podzielonych w jednym domu…
Ojciec przeciw synowi, matka przeciw córce…
I my też doświadczamy takich wyborów.
I też stajemy wobec decyzji, które mogą być trudne, bolesne, niezrozumiane.

Ale patrzmy na Jeremiasza, który w cysternie nie zrezygnował.
Patrzmy na Chrystusa, który idzie ku krzyżowi, nie uchylając się.
Patrzmy na nas samych – czy potrafimy być wierni, gdy świat woła: „Odwróć się, wybierz spokój, wybierz wygodę, wybierz bezpieczeństwo”?

Wierność nie jest łatwa.
Wierność to wyciągnięcie ręki w błocie, to przyjęcie krzyża, to podążanie za Głosem, który mówi: „Ja jestem, Ja prowadziłem, Ja wyciągnę Cię z twojej cysterny”.

I jak Jeremiasz został wyciągnięty,
tak i my możemy zostać podniesieni.
Nie własnymi siłami – ale przez wierność Bogu.
Nie własnym rozumem – ale przez zaufanie temu, który zna nas najlepiej.

Pomyśl dziś:
Gdzie jest twoja cysterna?
Gdzie błoto, w którym utknąłeś?
Gdzie sytuacja, która zdaje się cię przygniatać?

I pamiętaj: Bóg czuwa.
Bóg nie pozwala, aby ci, którzy Mu wierni, pozostali w błocie.
Bóg przychodzi – przez ludzi, przez słowo, przez swoje działanie w historii.

Siostro, Bracie!
Nie ustawaj!
Nie pozwól, aby świat, strach, trudności, rozłam, rozdzieliły cię od wierności Bogu.
Bo wierność przynosi życie.
Wierność podnosi z błota.
Wierność wprowadza na drogę pokoju, który przewyższa wszelkie zrozumienie.

W tym tygodniu, w tych dniach, niech twoja wierność będzie jak ręka wyciągnięta do Boga.
Niech twoje życie będzie świadectwem, że nawet w ciemności, wśród trudności, wśród sprzeczności i rozłamów, Bóg czuwa i prowadzi ku światłu.

Nie bój się cysterny.
Nie bój się trudności.
Nie bój się ognia w sercu, który oczyszcza.

Trwaj. Czekaj. Wierz.
A Bóg cię wyciągnie.
Bóg cię podniesie.
Bóg da ci nową pieśń.

Panie, pośpiesz mi z pomocą.
Panie, umocnij moje kroki.
Panie, naucz mnie wierności.

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*