XIX NIEDZIELA ZWYKŁA

Słowo dzisiejszej Ewangelii nie prowadzi nas w noc, lecz w dzień.
Nie w ciszę ciemności, ale w gwar codzienności.
Jezus nie mówi: „Czekaj w nocy”, ale mówi: „Czuwaj w dzień. Nie bój się, mała trzódko. Ojcu spodobało się dać wam królestwo.”

To zdanie jest jak promień światła, który rozcina nasze lęki.
Nie bój się. Nie bój się o przyszłość. Nie bój się o Kościół. Nie bój się o swoje życie.
Nie bój się, bo Pan jest blisko.

Ale zaraz Jezus dodaje: „Miej biodra przepasane. Miej lampę zapaloną. Czuwaj.”
Nie bój się – ale czuwaj.
Nie bój się – ale bądź gotów.
Nie bój się – ale nie śpij duchowo.

Bracia i Siostry…
Czuwanie nie oznacza nieprzespanej nocy.
Czuwanie oznacza uważność serca w zwyczajności dnia.
Czuwanie to umiejętność dostrzegania Boga w tym, co małe, ciche, codzienne.

Czuwasz, kiedy z miłością wykonujesz obowiązki.
Czuwasz, kiedy nie odkładasz dobra na później.
Czuwasz, kiedy wiesz, że każdy człowiek może być Twoim Panem – ukrytym, przebranym, pukającym do drzwi Twojego serca.

A Pan zapowiada paradoks:
„Szczęśliwi owi słudzy, których Pan zastanie czuwających. On sam przepasze się i będzie im usługiwał.”
Zobaczcie – Ten, którego my oczekujemy jako Pana, okaże się Sługą.
Ten, który ma prawo żądać, będzie dawał.
Ten, który jest Królem, stanie się Gospodarzem, który nakrywa do stołu i karmi swoje dzieci.

Bracia i Siostry…
To jest właśnie serce chrześcijańskiej nadziei: Pan nie przychodzi, aby nas karać, ale aby usłużyć miłością.
Ale właśnie dlatego trzeba czuwać. Bo największe niebezpieczeństwo to nie gniew Boga – największe niebezpieczeństwo to obojętność człowieka.

A jak wygląda nasze czuwanie?
Czasem przypomina ono gospodynię, która rano nakrywa stół, bo spodziewa się gościa. Nawet jeśli nie zna godziny, talerze są czyste, chleb leży na stole, świeca płonie.
Ale bywa, że czuwanie nasze jest jak czekanie leniwego sługi – który mówi: „Pan się ociąga. Jeszcze zdążę.” I wtedy zło wdziera się w codzienność, zaczyna bić współsługę, zaczyna używać życia, jakby nie miało końca.

Pan przyjdzie – mówi Jezus – w chwili, której się nie domyślacie.
Nie w egzotycznym momencie, ale w samym środku dnia.
Nie na pielgrzymce, ale w domu.
Nie na rekolekcjach, ale w kuchni, w pracy, w szkole.

Dlatego czuwanie to miłość, która nie ma wakacji.
Czuwanie to wiara, która nie zna przerwy.
Czuwanie to nadzieja, która nie gaśnie nawet w najzwyklejszych chwilach.

Bracia i Siostry…
Ewangelia kończy się zdaniem surowym, które powinniśmy usłyszeć jak dzwon sumienia:
„Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie.”

A nam – chrześcijanom – dano wszystko.
Dano nam wiarę, chrzest, Eucharystię, Kościół, braci i siostry, Słowo Boże, sakramenty, nadzieję życia wiecznego.
Dano nam Królestwo.

Czy nie trzeba nam więc czuwać podwójnie?
Bo jeśli Pan obdarował nas tak wielką łaską, czy wolno nam żyć byle jak?

Bracie… Siostro…
Nie bój się – bo Królestwo jest twoje.
Ale czuwaj – bo Królestwo wymaga serca gotowego.
Nie bój się – bo Pan cię kocha.
Ale czuwaj – bo kochać to być czujnym, wiernym, obecnym.

I wtedy, gdy przyjdzie – o poranku twojego życia, albo w południe twojej codzienności – usłyszysz:
„Szczęśliwy sługo. Wejdź do radości twego Pana.”

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*