XVI NIEDZIELA ZWYKŁA

walter#2, 1/3/70, 12:35 PM, 8C, 7704x10771 (838+606), 150%, paintings, 1/10 s, R72.3, G61.8, B75.5

W najgorętszej porze dnia Abraham siedział u wejścia do namiotu…

W najgorętszej porze – kiedy człowiek znużony, zmęczony, szuka cienia i spoczynku.

I wtedy – przychodzą Trzej. Nie zapowiedzieli się.

Nie uprzedzili. Nie pisali wcześniej.

Ale on wstał… wybiegł… skłonił się…

Zaprosił: „Zostańcie. Przyniosę wody. Chleba. Tłustego cielęcia. Twarogu i mleka…”

Bo gościnność – prawdziwa gościnność – nie pyta o porę.

Nie liczy kosztu. Nie odwraca się.

Gościnność – to serce szeroko otwarte.

Dla każdego. Dla Nieznajomego.

A może właśnie dla… Boga? Gość w dom Bóg w dom.

Zatrzymaj się dziś – siostro, bracie – przy tej scenie z Ewangelii.

Dom Marty i Marii.

Dom, do którego wszedł Jezus.

Malutka wioska.

Imiona – znajome.

Marta – ta, która się uwija. Która troszczy się. Gotuje. Podaje. Usługuje.

Maria – ta, która siedzi. Milczy. Słucha. Wpatrzona.

I rodzi się napięcie.

Napięcie znane każdemu z nas.

Bo przecież i my tacy jesteśmy: trochę Marty – w pośpiechu, w zamartwieniu, w trosce o detale…

Trochę Marii – kiedy chcemy się zatrzymać… usiąść u stóp Pana… zasłuchać się w Jego słowo…

Ale Jezus nie gani Marty.

On mówi: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele…”

Nie mów: „Zostaw to wszystko.”

Tylko: „Zamień troskę – na miłość. Nie zamartwienie – ale służbę z miłości.”

Bo Maria obrała najlepszą cząstkę.

Usiadła – i słuchała.

A słuchać Jezusa – to pozwolić, by Jego Słowo rozbrzmiało w sercu.

By zamieszkał. By był u siebie.

Czasem i my zabiegani, zmęczeni, pełni dobrych intencji – budujemy dom dla Pana.

Budujemy nasze życie. Nasze rodziny. Naszą wspólnotę.

Miejsce, gdzie Bóg będzie mógł odpocząć – jak pod dębami Mamre.

Ale pamiętajmy:

Nie wystarczy tylko przygotować miejsce.

Nie wystarczy tylko troszczyć się o ściany i dach.

Trzeba przygotować serce.

Bo Jezus nie szuka tylko czystych stołów i wypolerowanych podłóg.

On szuka miejsca w duszy człowieka.

I pragnie, byśmy Go przyjęli – jak Marta, z zaangażowaniem… i jak Maria – z miłością.

My też zapraszajmy Pana do naszego serca i życia, naszej kaplicy i domu.

Ale jeśli prosisz, by przyszedł – przygotuj Mu miejsce.

Zatrzymaj się. Posłuchaj.

Nie bój się ciszy. Nie bój się milczenia.

Usiądź u Jego stóp… jak Maria.

To kazanie nie jest tylko o dwóch kobietach.

To kazanie jest o nas.

O naszej walce – między troską a modlitwą.

Między działaniem a kontemplacją.

Między bieganiem – a zatrzymaniem.

Miedzy liczbami, rachunkami a ciszą kontemplacji w półmroku kaplicy.

A Jezus – przychodzi.

Nie tylko do Betanii. Nie tylko do Mamre.

On przychodzi tu.

Dziś.

I pyta: „Czy masz dla Mnie miejsce?”

Nie tylko w ławce kościoła. Ale w sercu.

Gość Jezu w moim sercu!

Rzeczywiście, prawdziwie… Jak Marta? Jak Maria?

A może – po trochu jak Abraham.

Który spojrzał i rozpoznał.

Który zaprosił. I ugościł.

Który dał to, co miał najlepszego – i serce, i stół, i czas.

Dziś świat potrzebuje takich ludzi – którzy widzą w każdym Gościu – Boga.

I nawet jeśli przybysz ma inny język… inną twarz… może inny kraj…

To Bóg nie przestaje przychodzić.

Nie zawsze w postaci aniołów.

Czasem – w postaci kogoś głodnego, obcego, znużonego drogą.

Nie trzeba wielkich słów.

Wystarczy serce. I gest. I chleb. I miejsce przy stole.

I dom – nie tylko z kamienia. Ale z dobroci.

Marto…

Mario…

Zabierz nas dziś do swojego domu.

I naucz, jak przyjmować Jezusa.

Jak się troszczyć – nie zapominając o Nim.

Jak słuchać – nie porzucając obowiązku.

Jak służyć – z miłością.

Jak kochać – sercem otwartym.

A kiedy On znów przyjdzie – może nie w południe, może nie pod Mamre –

Ale w tej Eucharystii, w tym Chlebie…

Wiedz, że warto było się troszczyć…

Liczyć… Trudzić… Niepokoić o wiele.

Ale zakosztuj też postawy Marii…

Przygotuj dom i z kamienie i z miłości.

Amen.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*