W najgorętszej porze dnia Abraham siedział u wejścia do namiotu…
W najgorętszej porze – kiedy człowiek znużony, zmęczony, szuka cienia i spoczynku.
I wtedy – przychodzą Trzej. Nie zapowiedzieli się.
Nie uprzedzili. Nie pisali wcześniej.
Ale on wstał… wybiegł… skłonił się…
Zaprosił: „Zostańcie. Przyniosę wody. Chleba. Tłustego cielęcia. Twarogu i mleka…”
Bo gościnność – prawdziwa gościnność – nie pyta o porę.
Nie liczy kosztu. Nie odwraca się.
Gościnność – to serce szeroko otwarte.
Dla każdego. Dla Nieznajomego.
A może właśnie dla… Boga? Gość w dom Bóg w dom.
Zatrzymaj się dziś – siostro, bracie – przy tej scenie z Ewangelii.
Dom Marty i Marii.
Dom, do którego wszedł Jezus.
Malutka wioska.
Imiona – znajome.
Marta – ta, która się uwija. Która troszczy się. Gotuje. Podaje. Usługuje.
Maria – ta, która siedzi. Milczy. Słucha. Wpatrzona.
I rodzi się napięcie.
Napięcie znane każdemu z nas.
Bo przecież i my tacy jesteśmy: trochę Marty – w pośpiechu, w zamartwieniu, w trosce o detale…
Trochę Marii – kiedy chcemy się zatrzymać… usiąść u stóp Pana… zasłuchać się w Jego słowo…
Ale Jezus nie gani Marty.
On mówi: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele…”
Nie mów: „Zostaw to wszystko.”
Tylko: „Zamień troskę – na miłość. Nie zamartwienie – ale służbę z miłości.”
Bo Maria obrała najlepszą cząstkę.
Usiadła – i słuchała.
A słuchać Jezusa – to pozwolić, by Jego Słowo rozbrzmiało w sercu.
By zamieszkał. By był u siebie.
Czasem i my zabiegani, zmęczeni, pełni dobrych intencji – budujemy dom dla Pana.
Budujemy nasze życie. Nasze rodziny. Naszą wspólnotę.
Miejsce, gdzie Bóg będzie mógł odpocząć – jak pod dębami Mamre.
Ale pamiętajmy:
Nie wystarczy tylko przygotować miejsce.
Nie wystarczy tylko troszczyć się o ściany i dach.
Trzeba przygotować serce.
Bo Jezus nie szuka tylko czystych stołów i wypolerowanych podłóg.
On szuka miejsca w duszy człowieka.
I pragnie, byśmy Go przyjęli – jak Marta, z zaangażowaniem… i jak Maria – z miłością.
My też zapraszajmy Pana do naszego serca i życia, naszej kaplicy i domu.
Ale jeśli prosisz, by przyszedł – przygotuj Mu miejsce.
Zatrzymaj się. Posłuchaj.
Nie bój się ciszy. Nie bój się milczenia.
Usiądź u Jego stóp… jak Maria.
To kazanie nie jest tylko o dwóch kobietach.
To kazanie jest o nas.
O naszej walce – między troską a modlitwą.
Między działaniem a kontemplacją.
Między bieganiem – a zatrzymaniem.
Miedzy liczbami, rachunkami a ciszą kontemplacji w półmroku kaplicy.
A Jezus – przychodzi.
Nie tylko do Betanii. Nie tylko do Mamre.
On przychodzi tu.
Dziś.
I pyta: „Czy masz dla Mnie miejsce?”
Nie tylko w ławce kościoła. Ale w sercu.
Gość Jezu w moim sercu!
Rzeczywiście, prawdziwie… Jak Marta? Jak Maria?
A może – po trochu jak Abraham.
Który spojrzał i rozpoznał.
Który zaprosił. I ugościł.
Który dał to, co miał najlepszego – i serce, i stół, i czas.
Dziś świat potrzebuje takich ludzi – którzy widzą w każdym Gościu – Boga.
I nawet jeśli przybysz ma inny język… inną twarz… może inny kraj…
To Bóg nie przestaje przychodzić.
Nie zawsze w postaci aniołów.
Czasem – w postaci kogoś głodnego, obcego, znużonego drogą.
Nie trzeba wielkich słów.
Wystarczy serce. I gest. I chleb. I miejsce przy stole.
I dom – nie tylko z kamienia. Ale z dobroci.
Marto…
Mario…
Zabierz nas dziś do swojego domu.
I naucz, jak przyjmować Jezusa.
Jak się troszczyć – nie zapominając o Nim.
Jak słuchać – nie porzucając obowiązku.
Jak służyć – z miłością.
Jak kochać – sercem otwartym.
A kiedy On znów przyjdzie – może nie w południe, może nie pod Mamre –
Ale w tej Eucharystii, w tym Chlebie…
Wiedz, że warto było się troszczyć…
Liczyć… Trudzić… Niepokoić o wiele.
Ale zakosztuj też postawy Marii…
Przygotuj dom i z kamienie i z miłości.
Amen.
Dodaj komentarz