IV NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU – LÆTARE

Dziedziczenie po ojcu jest udokumentowanym zwyczajem społeczno-prawnym, praktykowanym w różnych kulturach biblijnych. Dziedzictwo było darem, jaki dobry ojciec zapewniał swoim dzieciom (Prz 13, 22). Głównym celem prawa dziedziczenia w Starym Testamencie było zachowanie nieruchomości w rękach rodziny. Obraz dziedzictwa zyskuje duchowe znaczenie w Nowym Testamencie, gdzie dotyczy ludu Bożego i królestwa Bożego (1 Kor 6, 9. 10), życia wiecznego (Mk 10, 17), zbawienia (Hbr 1, 14) oraz nowego nieba i nowej ziemi (Ap 21, 7). Stanowi błogosławieństwo, którego gwarantem jest Bóg udzielający obietnicy (Ga 3, 18; 4, 13). Dziedzictwo to jest też niezniszczalne (1 Kor 15, 50).

Spadek zazwyczaj rozdzielano po śmierci spadkodawcy (Lb 28, 8-11), można było to jednak zrobić także za jego życia (Syr 33, 20-24), aczkolwiek tego nie zalecano. Młodszy syn sam podejmuje taką inicjatywę i występuje z żądaniem wobec ojca: „Daj mi część mojej własności”. To oznacza, że dla niego ojciec mógłby równie dobrze nie żyć. Ten, mimo że nie ma takiego obowiązku, i mimo że traci w ten sposób twarz, stosuje się do tego żądania z szacunku dla wolnej decyzji syna. Ponieważ pierworodnemu synowi przypadała w udziale podwójna część spadku (Pwt 21, 17), można wnosić, że młodszy syn otrzymał jedną trzecią majątku. Pozostałe dwie trzecie były przeznaczone dla starszego syna, a zatem ojciec nie przesadza, kiedy mówi później: „Wszystko, co moje, do ciebie należy” (Łk 15, 31).

Starszy syn nie dopomina się o swój przydział, młodszy jednak postanawia swoje sprawy wziąć we własne ręce. Może uznał, że ojciec nie dba o niego właściwie, może miał pomysł na ciekawsze życie… Opuszcza ojcowski dom, zabierając wszystko, co otrzymał. Wyjechawszy w dalekie strony, uwalnia się skutecznie od ojcowskiej kurateli.

 

Analogia z Księgą Rodzaju jest uderzająca. Dwaj synowie – dwie różne, choć zewnętrznie bardzo podobne do siebie istoty. Jak człowiek, który wyszedł z ręki Stwórcy i ten po upadku, który od Ojca się oddalił, bo musiał się oddalić, gdyż właśnie oddaleniem (wygnaniem) skutkuje i jest fakt, że przekraczając edeński zakaz, wziął swój los we własne ręce. Oddaliwszy się zaś, czyli unicestwiwszy dotychczasową bliskość z ojcem, zyskuje pełną osobistą swobodę i żyje według własnych reguł. Nie znaczy to, że żyje w sposób niegodny i gorszący. Wcale niekoniecznie. On tylko żyje tak, jakby nie miał ojca. Długo używa swobody. Tak długo, jak długo wystarcza zasobów, które otrzymał, udając się w dalekie strony. Nastaje jednak moment, gdy już niczego nie posiada. Jego posag się wyczerpał. Już wcześniej, w miarę topnienia majątku, zmuszony był dokonywać zmian w swoim postępowaniu, teraz czeka go najdotkliwsza korekta. Ciągle jednak broni swych poprzednich wyborów, swego dotychczasowego status quo – jak Jonasz uciekający do Jaffy, jak słabnący Samson, ufny, że jednak starczy mu sił, jak oślepły Tobiasz wypatrujący śmierci. Ima się zajęcia świniopasa, bo łatwiej zgodzić się na hańbiące zajęcie niż zaprzeczyć sobie i swoim przywiązaniom. Teraz jednak pojawia się przeszkoda, której już nie potrafi obejść. Na kraj spada klęska głodu. Sytuacja wydaje się nie mieć wyjścia, chyba że syn, kwestionując swe dotychczasowe rozstrzygnięcia, wycofa się z nich i zgodzi wrócić do punktu, z którego startował – do domu ojca, gdzie jest jego miejsce. Jonasz wyrusza do Niniwy, Gedeon burzy ołtarz Baala, Samson wraca do żony, a Tobiasz wyprawia syna w drogę do Medii… Każda z tych niemal heroicznych decyzji, kiedyś zdawałoby się niemożliwych do zaakceptowania, dokonuje się dzięki marnotrawstwu! Dzięki temu, że bohater przekracza siebie takiego, jakim był na początku i wyzbywa się tego, co go dotąd określało. Dzięki temu, że ludzki los został przez Stwórcę zaprojektowany jako nieustanne marnotrawienie tego, w co nas od zarania wyposażył. A wyposażył nas w nas samych, w cały świat i wszelkie tkwiące w nim możliwości, jednak sam fakt, że mamy jakieś określone właściwości, oznacza, że już na wstępie spora część tego bogactwa jest dla nas niedostępna. Każda też najdrobniejsza, najmniej istotna decyzja jest równoznaczna z rezygnacją ze wszystkich innych rozwiązań możliwych do przyjęcia w danym momencie.

Syn marnotrawny opuszcza rodzicielski dom, nie wiedząc, że ta podróż pozwoli mu rozpoznać i zaakceptować siebie. Pozbawiony ochrony, jaką tu miał, pozna rzeczywiste granice swych możliwości i istotę złudzeń na własny temat. Pozna miarę swego buntu przeciw Ojcu („zgrzeszyłem względem ciebie”). Im gruntowniej wniknie w siebie, im prawdziwszy będzie wynik jego poznania, tym gwałtowniej zatęskni do powrotu, to znaczy do siebie, jakim jest. To właśnie oznacza jego powrót do domu ojca: zgodę na siebie, jakim uczynił go Stwórca, a ściślej: przyznanie Stwórcy prawa do decydowania o tym, jakim będzie. Wąż tak łatwo namówił niewiastę do złamania zakazu, bo przekonał ją, że podlega ograniczeniom, na które może nie wyrazić zgody. Że powinna z Bogiem zawalczyć o więcej dla siebie, sama być jak Bóg. Jej decyzja, by być kimś innym, np. dysponować inną wolnością niż taka, jaką od Niego otrzymała, jest właściwym początkiem wygnania – odejścia w dalekie strony z domu Ojca. Trzeba zaprzeczyć tej decyzji, by zacząć posuwać się w odwrotnym kierunku.

Siostro! Bracie!

Co dzisiaj jest Twoim powodem wygnania?

Siostro! Bracie!

Spójrzmy na dzisiejszy świat! Świat który tak bardzo odszedł od Boga!

Popatrzmy na naukę która za punkt honoru postawiła sobie udowadnianie niesienia Boga!

Popatrzmy na pseudo-kulturę bez Boga! Na świat który wydaje się krzyczeć że człowiek jest wolny!

Że Bóg jest zły bo ogranicza wolność!

W takim świecie, na Jego progu stoi Bóg i wygląda!

23 marca na portalu interia ukazał się artykuł Wiktora Świetlika. Dziennikarz pisze miedzy innymi:

„Większość karczemnych sporów i mód ideologicznych, które przeżywała w ostatnim czasie tak zwana zachodnia cywilizacja miała wartość [bardzo niską]. Były to nieistotne z dłuższej perspektywy natręctwa i manie. Obrona Ukrainy przed rosyjską wersją hitleryzmu pokazuje, co się naprawdę liczy. Naród, rodzina, tożsamość, religia, gotowość by walczyć za innych.”

Nagle okazuje się że nikt nie chce umierać z 6-kolorową flaga w ręku…  Że umierają mając przed oczyma krzyż i ikonę Matki Bożej. Że oddają życie pomni na swoją wiarę, rodzinę i przynależność narodową.

I jeszcze jeden cytat:

„Przez kilkaset lat nauka powiedziała nam o świecie  więcej, niż religia przez tysiąclecia. – powiedział ojciec.

To prawda – odparła matka- Nauka powiedziała nam więcej o tym co jest na świecie. Ale nie o sercu człowieka.”

Życie Pi.

Siostro! Bracie! Co jest w Twoim sercu! Czy Ty to poznałeś? Tylko Bóg je zna! Tyko On wie! On lepiej identyfikuje tę rzeczywistość niż my sami!

I ten Bóg wciąż wychodzi do człowieka! Wciąż czekając że człowiek wreszcie przestanie wierzyć szatanowi. Że przestanie marnować czas i wieczność na to by wierzyć w kłamstwa Szatana!

By uwierzyć Bogu! I wrócić do Jego domu!

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*